Witaj nieznajomy!
Zaloguj | Pomoc

Destination of Heroes :: załoga



Pierwotny pomysł: dzonder, Bart666
Programowanie: dzonder, mikie, Psychus, Tom B.
Grafika: Anakeen
Teksty: Czegewara, Trip, tatsu, Desthar Strakeln (Orion)
Testy zabezpieczeń: mikie



Możesz zamieścić ten banner na własnej stronie lub wymienić się bannerami! Pisz na adres: reklama@doh.pl

Destination of Heroes - fantasy mmorpg



Destination of Heroes - fantasy mmorpg

Gracze online: (0)

Wieści z karczmy

Inarus (00:31): Zabrał swój wcześniej porzucony płaszcz na którejś z ław i zarzucając go na siebie rzekł
- Dziękuję gospodarzu z Twą gościnę. Do następnego!
Odwrócił się i skierował w stronę drzwi.
- Strzemienny na drogę? Grasz moją muzykę bracie - wyszczerzył się do Rienfalda i popędził za nim dotrzymując mu kroku.
Reinfald (00:18): A zatem w drogę. * wstał od stołu, gestem zachęcając elfa by poszedł w jego ślady. * Bywajcie karczmarzu. I dzięki za piwo. Podaj no jeszcze któryś z twych gąsiorków, coby podróż nam szybciej biegła. Tamten samogon na jagodach smakował niezgorzej. Dzięki, gospodarzu. Do zobaczenia. * Wychodząc, ściągnął z szynkwasu swój sponiewierany płaszcz i zarzucając go na plecy ruszył w noc z gąsiorkiem pod pachą. Zapowiadała się interesująca podróż. *
Inarus (00:06): Pokiwał głową ze zrozumieniem i dopił piwo.
- Racja, łysy świeci jak wściekły. Pora już. - potwierdził słowa przedmówcy
- Jedźmy. Dzień jutrzejszy zapowiada się na długi i pracowity. Wypocząć trzeba - stwierdził wstając.
Reinfald (23:56): Kto wie, kto wie. * uśmiechnął się przechylając kubek do końca. * Może nawet i dożyję. Tymczasem północ blisko. * stwierdził, wyglądając przez okno na podczepiony do firmamentu atramentowego nieba księżyc. * Pora wracać. Jedziesz ze mną? Noc jest jasna, więc droga na bagna nie powinna zająć nam zbyt długo. Chyba że uzbroimy się w jakiś antałek. I kilka opowieści.
Inarus (23:51): - Widoki nie napawają optymizmem, ale jak się przyjrzeć dostrzec można potencjał tej ziemi - odpowiedział rezolutnie.
- A i ciężar historii i tradycji ukryty gdzieś w trzewiach tej krainy zaczyna kiełkować - dodał filozoficznie.
- Przy odpowiednim nakładzie pracy Galimor odzyska swoją świetność w niedługim czasie - uśmiechnął się nieznacznie.
Reinfald (23:33): A jak znajdujesz krainę? * zainteresował się, przepijajac do niego. * Fakt, jest jeszcze sporo do zrobienia. I wiele jeszcze minie nim uda się przywrócić temu miejscu świetność, ale nadal ta ziemia jest w stanie obrodzić w wiele...osobliwości. Wiesz że zanim nadeszła apokalipsa płacono tutaj tylko złotem. * uśmiechnął się kwaśno. * Pewien jestem że nie całe zapadło się pod ziemię.
Inarus (23:24): Chwycił podany kufel.
- Fakt, droga tutaj jest długa i... - zastanowił się szukając odpowiedniego słowa, jednak zrezygnował. - i ciekawa - dokończył tajemniczo.
- I Twoje też! - odpowiedział na toast podnosząc kufel do góry.
Reinfald (23:18): * Podsunął mu jeden z dostarczonych kufli. Drugi przygarnął dla siebie. * Pozostaje liczyć że w przyszłości nie przegapią okazji. Droga do Galimoru wciąż nie jest łatwa. Niewielu zna właściwy kierunek i potrafi wyznaczyć trasę. Bez przewodnika nie lza się tu dostać, ale kto wie. Kto wie. Być może niebawem zobaczymy się w innym towarzystwie? Tymczasem, Twoje zdrowie!
Inarus (23:14): Niemo pokiwał głową na słowa Trevina uśmiechając się pod nosem.
- Trzymajcie się ciepło, bo piździ dziś niemiłosiernie - uśmiechnął się i puścił oko do Reinfalda.
- Z Tobą jeszcze się napije, choć i mi zaczyna szumieć lekko - zwrócił się do towarzysza, gdy drzwi się zamknęły.
- Coś ludzie nam nie dopisali dzisiaj... - zagaił zmieniając temat
Karczmarz: Chwileczkę, przeca się nie rozdwoję! Reinfald piwo dla Ciebie!
Reinfald (23:01): Plotki * wzruszył ramionami. * Pogłoski. Sam zresztą, kilka o sobie rozpuściłem. * uśmiechnął się do maga, podążając w ślad za jego wzrokiem. Vidette miała już dość dzisiejszego wieczoru. * Bywaj Trevin. Uważajcie na siebie.
Kiedy wyszli ogarnął wzrokiem izbę. * Karczmarzu nalej nam piwa. * zmierzył wzrokiem Inarusa. * Chyba że i na Ciebie już pora.
Trevin Verren (22:55): Aż syknął, słysząc, że siostra zaczyna już bełkotać. Z oka nie spuszczał też jej wędrówki.
- Niech idzie. W sumie, to nie my będziemy mieli problem, a Kergis - uśmiechnął się cynicznie, ale też potarł w wyraźnym zakłopotaniu palcami, skronie - Gorzej jak strażnicę nam podpali. Tam i tak dach już ledwo się trzyma... Do zimy bez ludzi nie położymy nowego.
Wstał. Poprawił pas z nożami na biodrach, by mieć do nich dobry dostęp spod kurty.
- Nie ma co. Lepiej pójdę z nią. Pewnie i tak nas dogonicie... - kiwnął obu głową na pożegnanie i ruszył za siostrą.
- No chodź, chodź, mała. Pójdziemy do Strażnicy. A po drodze będziemy palić, gwałcić i rabować... - złapał ją pod ramię, by nie wyrżnęła mu orła gdzieś w progu. Po chwili oboje zniknęli za drzwiami karczmy.
Inarus (22:54): Odprowadził Reinfalda wzrokiem do stołu. Wstał gdy ten wyciągnął prawicę i uścisnął jego rękę.
- Inarus. Nie mieliśmy okazji, choć mam wrażenie jakby to nie było nasze pierwsze spotkanie. Słyszę o Tobie niemalże co chwilę od... - powiedział, ale niespodziewany kuksaniec mu przerwał.
- Uff - wypuścił powietrze i spojrzał we wskazanym kierunku odprowadzając filigrany diablego ciałka połączonego z winem ku drzwiom przybytku.
- Aha, miękka jak ziemniaki na obiad - stwierdził cicho.
Vidette (22:32): Puściła mimo uszu większość słów Reinfalda. Nic dziwnego. Za dużo ich wypowiedział, a ona zdążyła dopić resztę wina, którego nie rozchlapała z dzbana. I na dodatek, podniosła się, zaczynając maszerować, nieco chwiejnym krokiem w stronę drzwi.
- A w dupie was mam. Bawić się nie umiecie. Idę do Strażnicy! - tu czknęła pijacko i głośno - Pana Kergisa obudzę, to on się pójdzie ze mną bawić. Będziem palić, gwałcić i rabować! Jakem córka Simary Siejącego Chaos i Zniszszczzze... - już zaczął się jej plątać język - Zsniiisszzczeenie! O!
Trevin Verren (22:28): - Trudno się z tobą nie zgodzić - mruknął do Reinfalda, a zamiast odpowiedzieć Inarusowi, zdzielił go tylko lekko z łokcia w żebro.
- Ja wam nic nie chcę mówić, ale zaczynamy mieć niewielki problem... - ruchem głowy wskazał obu Vidette.